Prezydent Barack Obama wraz z małżonką uda się dzisiaj do Tucson w Arizonie, gdzie weźmie udział w pożegnalnej ceremonii ofiar sobotniej masakry.
Uroczystość na University of Arizona rozpocznie się o 6 wieczorem lokalnego czasu i będzie otwarta dla publiczności.
Wcześniej prezydent rozmawiał z rodzinami śmiertelnych ofiar Jareda Lee Loughnera i z Markiem Kelly, mężem groźnie postrzelonej kongresmanki Gabrielle Giffords. Stan Giffords jest bardzo ciężki. Optymizmem napawa lekarzy fakt, że ranna reaguje na polecenia poprzez uniesienie dwóch palców lewej ręki.
40-letnia Giffords pozostaje w stanie krytyczym w uniwersyteckim szpitalu w Tucson. Ostatnie badania wskazały, że nie doszło do powiększenia opuchlizny mózgu.
W poniedziałek Loughner – z ogoloną głową, skrępowanymi nogami i rękoma – został przyprowadzony do sądu w Phoenix. Na pytania sędziego odpowiadał poprawnie. Potwierdził, że rozumie stawiane mu zarzuty, w tym zabicie federalnego sędziego i zamach na członka Izby Reprezentantów. Jego obrońcą z urzędu jest Judy Clarke, ta sama adwokat, która broniła Timothy´ego McVeigh, odpowiedzialnego za śmierć 168 osób w wyniku podłożenia bomby w budynku federalnym w Oklahoma City, oraz Teda Kaczynskiego, zwanego „Unabomber”.
Kilka godzin wcześniej na dziedzińcu Białego Domu i na stopniach Kapitolu uczczono ofiary tragedii chwilą ciszy.
Szwagier Gabrielle Giffords, Scott, oficer dowodzący Międzynarodową Stacją Kosmiczną, przemawiał do kontrolerów lotu w Houston: „Kiedy wyglądam przez okno, odnoszę wrażenie, że widzę piękną planetę, zachęcającą do odwiedzin, spokojną. Niestety tak nie jest. W tych czasach ciągle słyszymy o niewymownych aktach przemocy, zniszczeniach i szkodach, jakie wyrządzamy jeden drugiemu, nie tylko czynami, lecz również nieodpowiedzialnymi słowami”.
Ludzie, którzy znali Loughnera, nie wydają się specjalnie zaskoczeni jego czynem.
Szeryf powiatu Pima Clarence Dupnik powiedział, że cała dzielnica zdawała sobie sprawę, że jest z nim coś nie w porządku. Opinię tę potwierdziły wypowiedzi sąsiadów, byłego nauczyciela i studentów, którzy uczęszczali z nim do publicznego college´u.
Profesor matematyki, Ben McGahee, przyznał, że kilku studentów mówiło, że w obecności Loughnera boi się o własne bezpieczeństwo. Zachowywał się dziwnie i agresywnie. Jako dziecko nie bawił się z rówieśnikami ze swej dzielnicy. Od wszystkich stronił. Jego rodzice, Randy i Amy Loughner, nie utrzymywali kontaktów z sąsiadami. Uchodzili za odludków.
Po masakrze zabarykadowali się w swoim domu na przedmieściu Tucson. Nie chcą z nikim rozmawiać. Jared Lee jest ich jedynym dzieckiem.
Szeryf Dupnik w rozmowie z Katie Couric z CBS bronił stanowiska, jakie wyraził zaraz po masakrze, gdy częściową odpowiedzialnością obciążył radiowo-telewizyjnych celebrytów bezmyślnie siejących nienawiść, przyczyniając się do zaognienia nastrojów społeczeństwa.
„Jeśli pracujesz w policji i nie jesteś prawicowcem, to bez przerwy jesteś celem prawicowych szaleńców”, powiedział Dupnik. Poruszył też kwestię zezwoleń na noszenie broni, zawsze i w każdej okoliczności. „To jest szczyt obłędu. Ciekawi mnie, co jeszcze wymyślą. Może zatwierdzą nakaz umieszczania „Uzi” w kołysce każdego dziecka?”
2 lata przed masakrą w Tucson Departament Bezpieczeństwa Kraju ostrzegał przed rosnącym ekstremizmem prawicy. Przewidywano, że podburzanie do antyrządowych nastrojów może pobudzić niezadowolonych obywateli do ataku. Raport spotkał się z intensywną krytyką ze strony republikanów, m.in. obecnego marszałka Izby Reprezentantów Johna Bohnera.
W raporcie zwrócono uwagę, że zła sytuacja ekonomiczna i wybór pierwszego czarnego prezydenta sprzyjają „radykalizacji prawicy i powstawaniu małych komórek terrorystycznych z ekstremalną ideologią”.
(HP, CNN – eg)
