Nowy Jork (Reuters) Prezydent Pakistanu Pervez Musharraf powiedział, że po terrorystycznym ataku na World Trade Center i Pentagon, Stany Zjednoczone zagroziły zbombardowaniem jego kraju, jeśli nie zgodzi sięna współpracę w amerykańskiej kampanii przeciw Talibanowi w Afganistanie.
W wywiadzie z CBSTv Musharraf wyznał, że pogróżkę tę przekazał były wicesekretarz stanu USA Richard Armitage dyrektorowi pakistańskiego wywiadu. Ostrzeżenie nie miało nic wspólnego z dyplomacją. Armitage podobno powiedział: „Bądźcie przygotowani na bombardowanie, na powrót do epoki kamiennej”.
Biały Dom odmówił komentarzy na ten temat. W zamian przedstawiciel administracji oświadczył, że Pakistan podjął strategicznie ważną decyzję i jest oddanym partnerem w wojnie z terrorem.
Przed atakami na USA Pakistan był jednym z kilku zaledwie krajów, które uznawały Taliban. Wielu Pakistańczyków z sympatią odnosiło się do Afganistanu pod kontrolą talibów, którzy udzielili gościny Osamie bin Ladenowi. Do dziś na pakistańskich targach dużym powodzeniem cieszą się podkoszulki z podobizną Ladena.
Na pytanie dziennikarza, jak zareagował na pogróżkę Armitagea, Musharraf odpowiedział: „Musiałem myśleć o kraju i podjąć odpowiednie akcje”. Kilka dni później Musharraf zerwał stosunki z talibańskim reżymem i podjął współpracę z USA.
W oficjalnym raporcie Komisji 9/11, opartym w większości na dokumentach rządowych, czytamy, że Armitage spotkał się z ambasadorem Pakistanu i szefem pakistańskiego wywiadu wojskowego, który w tym czasie przebywał w Waszyngtonie, dwa dni po ataku.
Armitage zażądał przerwania logistycznego poparcia Pakistanu dla bin Ladena oraz zezwolenia na przeloty nad Pakistanem i prawa do lądowania dla amerykańskich samolotów wojskowych i wywiadu. Podobno tego samego dnia Musharraf zgodził się na wszystkie żądania.
Pakistański prezydent wspomniał o niedorzecznych żądaniach USA, takich jak wprowadzenie zakazu wyrażania sympatii wobec talibów.
(eg)
Musharraf skarzy
-