REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaUncategorizedMinął tyidzień – 4 września

Minął tyidzień – 4 września

-

Nadzieje na ustąpienie napięć rasowych po wyborczym zwycięstwie Baracka Obamy nie sprawdziły się w dużej mierze z powodu bardzo krytycznych, zazwyczaj niezgodnych z prawdą, komentarzy radiowców i gospodarzy programów telewizyjnych, których jedyną ideologią jest obrzydzenie wszystkich planów administracji Obamy, podpuszczanie i zachęcanie słuchaczy do wystąpień o podłożu rasowym.

Stawianie znaku równości między reformą lecznictwa a odbieraniem obywatelskich swobód robi wrażenie szczególnie wśród ludzi, którzy kształtują własne opinie wyłącznie na podstawie takich źródeł „informacji”, jak programy Rusha Limbaugh, Seana Hannatiego, Michaela Savagea (któremu Wielka Brytania odebrała prawo wjazdu za sianie nienawiści) i oczywiście gwiazdy Fox News, nieobliczalnego Glena Becka.

Sfrustrowani głoszonymi przez Becka głupotami telewidzowie powiedzieli „dość”, gdy z całą powagą oświadczył, że Barack Obama jest rasistą i nie może poradzić sobie z własną nienawiścią do białych. Kompanie, które ogłaszają się w jego programie zostały zasypane tysiącami listów. W rezultacie ponad 60 firm, m.in Wall Mart, Sprint i Best Buy, wycofało reklamy z programu Becka.

REKLAMA

Akcja ta nie powstrzymała go przed nowymi szaleństwami. Rzec można z każdym dniem posuwa się dalej. Ku zgrozie swych zwolenników „ujawnił”, że Obama przygotowuje sobie prywatną armię, złożoną z „niedoświadczonych idealistów” – ochotników Americorps. Beck jest przekonany, że pomagając ubogim, chorym i emerytom młodzi ludzie ulegną praniu mózgów i staną się socjalistami. Identyczne obawy wcześniej wysunęła znana z niedorzecznych wypowiedzi republikanka z Minnesoty, kongr. Michele Bachman, która nawet w spisie ludności dostrzega intrygę Obamy.

Bachman ostrzegała rodziców świeżych absolwentów uniwersytetów, by nie pozwalali dzieciom na wstępowanie do Americorps. Sama nie dopilnowała swego syna. Dwa tygodnie temu zapisał się do tej organizacji.
***
Rush Limbaugh może pogratulować sobie „dobrej” roboty. Sugerowane przez niego ideologiczne podobieństwo Partii Demokratycznej do partii niemieckich nazistów wywarło wrażenie na jego wiernych słuchaczach. Dziś na spotkaniach w sprawie opieki zdrowotnej pojawiają się biali z napisami w rodzaju: „Obama czarny suprematysta” lub „Narodowy socjalizm czarnych”.
***
Jeszcze lepiej popisał się republikański kandydat na gubernatora Idaho, Rex Rammell.
Na spotkaniu z wyborcami w Twin Falls „zażartował”, że wykupi licencję myśliwską, by zapolować na Baracka Obamę.
Tłumacząc się miejscowej gazecie z „dowcipu”, zapewniał, że nie popiera zamachu na prezydenta.
***
Republikanin z Oklahomy, sen. James Inhofe, oświadczył, że będzie głosować przeciw reformie opieki medycznej, nie czytając i nie zapoznając się z jej treścią. Inhofe mówi, że wyrobił sobie zdanie na ten temat na podstawie sondaży opinii publicznej i medialnych sprawozdań.
Na początku lata republikanie rzucili demokratom wyzwanie, by przeczytali całą, liczącą ponad tysiąc stron, ustawę. Lider republikańskiej mniejszości w Senacie, Mitch McConnell, przyznał później, że sam nawet nie zajrzał do tego tekstu.
W lipcu Inhofe wyraził pewność, że niedopuszczenie do zatwierdzenia reformy przyniesie republikanom olbrzymie zyski w przyszłorocznych wyborach do Kongresu. W tym też celu nie tylko zwalcza reformę lecznictwa, lecz straszy publiczność rządami demokratów. „Prawidłowo myślącym Amerykanom pozostaje tylko nadzieja, że kraj przetrwa przez następne 16 miesięcy administracji Obamy do chwili, gdy republikanie odzyskają kontrolę w Kongresie”. Co więcej, podążając linią wyznaczoną przez Dicka Cheney, straszy kolejnymi atakami terrorystów na USA i zarzuca Obamie chęć wypuszczenia na wolność w Ameryce terrorystów z Guantanamo Bay.
W ten cyniczny, lecz w Oklahomie skuteczny sposób, sen. Inhofe działa w interesie własnym i partyjnym.
***
Krajowa Partia Republikańska pozwoliła sobie na niesłychany przekręt sugerując w listach do swych członków i sympatyków, że w wyniku reformy lecznictwa republikanie mogą stracić prawo do opieki medycznej. W liście z prośbą o datki zawiadomiono, że rząd będzie sprawdzał karty rejestracyjne wyborców.
Demokraci nazwali taktykę GOP-u „bezwstydnym sianiem strachu”.
***
Demokrata z konserwatywnej Georgii, kongr. Jim Marshall, nie będzie głosować za reformą systemu lecznictwa, gdyż nie spełnia jego kryteriów. Nie całkiem wiadomo, skąd ta pewność, skoro sam przyznaje, że nie marnował czasu na czytanie ustawy.
Drugie z kolei spotkanie z wyborcami z udziałem ponad tysiąca ludzi, Marshall rozpoczął stwierdzeniem, że bez wprowadzenia zmian, za 20-30 lat zadłużenie z tytułu opieki zdrowotnej będzie tak wysokie, że nie będziemy w stanie spłacać oprocentowania za inne państwowe długi. Wpływy z podatków wystarczą jedynie na aktualne wydatki na lecznictwo i emerytury Social Security. Nie zostanie pieniędzy na obronę, edukację, drogi itd.
***
Wspomniana wyżej kongr. Bachman przemawiając na dochodowym obiedzie w Independence Institute (z główną siedzibą w Kolorado), samozwańczym „wolnorynkowym truście mózgów”, ostrzegała przed niebezpieczeństwami reformy lecznictwa i innymi inicjatywami demokratów, które „mają potencjał zniszczenia Stanów Zjednoczonych na zawsze”. Gorąca przeciwniczka reformy proponowała umowę przypieczętowaną własną krwią. „Musimy podciąć sobie żyły, zawrzeć w tej sprawie braterstwo krwi i złożyć przysięgę, że nie dopuścimy do zatwierdzenia ustawy”.
***
Jeśli sprawy potoczą się tak, jak przewiduje kongr. Joe Barton z Teksasu, partyjny kolega kongr. Bachman, to podcinanie żył okaże się przedwczesne. Barton zak-łada, że reforma lecznictwa będzie dla demokratów politycznym samobójstwem.
W takim wypadku republikanie przejmą kontrolę nad Kongresem, a on sam zostanie przewodniczącym izbowego Komitetu ds. Energetyki i Handlu. Jako taki postara się o zniesienie reformy.
***
Gubernator Teksasu, republikanin Rick Perry, stał się pośmiewiskiem krajowych mediów, gdy w czasie protestu przeciw wydatkom z federalnego skarbu, sugerował, że Teksas może wystąpić z Unii. Mimo niezliczonych krytyk, Perry związał się z grupą o nazwie Ruch Teksańskich Nacjonalistów, którzy kilka dni temu urządzili wiec na stopniach stanowego Kapitolu. Jeden z mówców powołał się na Sama Houstona jako godnego naśladowania secesjonistę, co jest bardzo dalekie od prawdy. Wniosek? – Politycy zawsze mogą liczyć i wykorzystać ignorancję niedouczonych krzykaczy.
***
Jeden z liderów pakistańskiego Talibanu, Waliur Rehman, uważa prezydenta Baracka Obamę za swego zaciętego wroga. W rozmowie z Associated Press Rehman powiedział, że jego grupa zawarła przymierze z afgańskimi talibami. Postanowiono wspólnymi siłami wypędzić z Afganistanu Amerykanów i ich sprzymierzeńców. W tym celu gotowi są poświęcić swoje „ciała, serca i pieniądze”.
***
Tylko 4% Izraelczyków wierzy w proizraelską politykę prezydenta Obamy. 35% określa bliskowschodnią politykę USA za zrównoważoną, a 51% za propalestyńską. W przeciwieństwie do obecnego prezydenta, 88% Izraelczyków uważało Georgea Busha za polityka zdecydowanie proizraelskiego.
Podczas gdy Obama nie zmienił podejścia USA do Izraela, to zerwał z tradycją zajmując zdecydowane stanowisko w sprawie wstrzymania budowy żydowskich osiedli na Zachodnim Brzegu, regionie uważanym przez świat za terytorium palestyńskie.
Taki obrót rzeczy nie podobał się premierowi Benjaminowi Netanjahu ani Partii Republikańskiej w USA. Netanjahu nazwał dwóch członków administracji Obamy żydowskiego pochodzenia, Rahma Emanuela i Davida Axelroda, „Żydami, którzy sami siebie nienawidzą”. Miał im za złe, że nie potrafią lub nie chcą zmienić stanowiska prezydenta na bardziej prz
ychylne Izraelowi.
W czasie wizyty z grupą republikańskich ustawodawców, kongr. Eric Cantor nazwał bliskowschodnią politykę Obamy „niebezpieczną i nieudolną”.
***
Jeśli demokrata z Dakoty Południowej, sen. Tim Johnson, zostanie przewodniczącym senackiego Komitetu Bankowości, to zyska na tym Wall Street i kompanie kredytowe, a stracą konsumenci.
Pod koniec 2006 roku senator nie zgadzał się z opinią innych demokratów, gdy opowiadali się za nałożeniem pułapu oprocentowania za krótkoterminowe pożyczki dla członków sił zbrojnych. Oburzony pomysłem Johnson postawił wówczas pytanie: „Tym razem wojskowi, a kto następny? Wdowy i sieroty lub inna grupa budząca współczucie?”
Johnson zostanie przewodniczącym Komitetu Bankowości, jeśli sen. Chris Dodd odejdzie z tej pozycji, by objąć przewodnictwo nad Komitetem Zdrowia, Edukacji, Pracy i Emerytur, zwolnione po śmierci sen. Edwarda Kennedy.
Obrońcy praw konsumenta i zwolennicy regulacji systemu finansowego obawiają się, że przekazanie Komitetu Bankowości w ręce Johnsona oznacza wyrok śmierci dla reform.
***
Sekretarz skarbu USA, Timothy Geithner, przeprowadził się wreszcie do własnego domu, po ośmiu miesiącach korzystania z gościnności swego przyjaciela ze studiów, Daniela Zelikowa, wiceprezydenta Inter-American Development Bank, a swego czasu dyrektora JP Morgan w Nowym Jorku.
Bezpłatny pobyt w domu przyjaciela nie narusza zasad etycznych. Federalni pracownicy mają prawo przyjmować prezenty od przyjaciół. Fakt ten nie satysfakcjonuje ludzi, którzy stracili zaufanie do Geithnera, częściowo dlatego, że otoczył się ludźmi związanymi z Wall Street. Stąd podejrzenie, że jego decyzje bardziej mają na uwadze interes banków i firm inwestycyjnych niż konsumenta.
***
Były kongresman z Luizjany, demokrata William Jefferson, wraz ze swą żoną Andreą złożyli wniosek o ogłoszenie bankructwa.
5 sierpnia Jefferson został uznany winnym korupcji. W ub. roku federalni agenci znaleźli w zamrażalniku w jego domu ukryty plik pieniędzy. Ustalono, że kongresman przyjmował łapówki w zamian za ułatwianie kontaktów biznesowych z Afryką.
Bankructwo na podstawie Chapter 7, o jakie ubiegają się Jeffersonowie, oznacza, że własność, z nielicznymi wyjątkami, zostanie sprzedana, a uzyskane w ten sposób pieniądze będą rozdzielone między kredytodawców.
Wartość majątku byłego kongresmana szacuje się na milion do dziesięciu milionów dolarów.
***
W środę wypuszczono z więzienia demokratę, byłego kongresmana Jamesa Traficant, znanego z poliesterowych garniturów, języka zaczerpniętego ze „Star Trek” i bujnej czupryny.
Za korupcję Traficant przesiedział w federalnym więzieniu w Minnesocie 7 lat. Na wolności będzie przebywał pod kuratelą sądową. Musi regularnie zgłaszać się na policję, przyzwyczaić do niezapowiadanych wizyt przedstawicieli publicznego ładu i prosić o zezwolenie władz, przed każdym wyjazdem poza teren północnego Ohio.
Traficant zdobył sympatię wyborców, gdy w latach osiemdziesiątych po zlikwidowaniu przemysłu stalowego w rejonie Youngstown doszło do gospodarczej depresji. Pełniąc wówczas stanowisko szeryfa odmówił usuwania z odebranych przez bank domów ludzi, którzy stracili zatrudnienie.
Wyrok i pobyt w więzieniu nie dyskwalifikuje go przed ubieganiem się o miejsce w Kongresie. Przebywając w więzieniu prowadził walkę o reelekcję. Przegrał ze swym rywalem, kongr. Timem Ryanem.
***
Niespodziewanie, po złośliwej tyradzie byłego wiceprezydenta, Dicka Cheney, pod adresem prokuratoa generalnego USA, Erica Holdera, i ogólnie administracji Baracka Obamy w związku ze śledztwem w sprawie naruszania prawa przez CIA, w obronie swego następcy wystąpił prokurator generalny w administracji Georgea W. Busha, Alberto Gonzales.
Gonzales zaznaczył, że prawnicy z poprzedniej administracji „wyraźnie określili legalne techniki interrogacyjne, a kilka osób, które je naruszyły powinny za to odpowiedzieć, nawet jeśli nielegalnych czynów dopuściły się w wojnie z terroryzmem”. Wyraził przy tym przekonanie, że 99% oficerów przesłuchujących osoby podejrzane o terroryzm postępowało zgodnie z prawem. Wypowiedź Gonzalesa była czymś w rodzaju akcji zapobiegawczej. Oczekuje się bowiem, że śledztwo wskaże, kto wydał nakaz stosowania technik zabronionych Konwencjami Genewskimi. Jednym z podejrzanych jest Dick Cheney.
***
Gubernator Karoliny Południowej Mark Sanford, związany z waszyngtońską sektą religijną „The Family”, złożoną z ustawodawców, którzy mają się za wybrańców Boga, a w związku z tym uważają, że nie obowiązują ich normalne zasady moralne, jest zdziwiony, że żaden republikanin ze stanowej Legislatury nie stanął w jego obronie. Przeciwnie, republikańscy członkowie Legislatury zażądali, by ustąpił ze stanowiska.
Sanford odmówił. Powiedział, że pozostanie do końca swojej kadencji i będzie walczył o sprawy bliskie sercu konserwatystów, ponieważ „tak życzy sobie Bóg”. Wyraził przekonanie, że Bóg jest po jego stronie.
Aż do ujawnienia afery miłosnej Sanforda z Argentynką, ów żonaty ojciec czworga dzieci był uważany za wschodzącą gwiazdę konserwatystów i potencjalnego kandydata na prezydenta. Dziś, na żądanie stanowego prokuratora generalnego i obu izb stanowej Legislatury podjęto śledztwo w sprawie używania przez Sanforda stanowego samolotu do celów prywatnych oraz spłacania osobistych wydatków z funduszy kampanijnych. Mark Sanford uchodził za fiskalnego konserwatystę.
***
Niedochodowa organizacja lekarzy Physicians for Human Rights (PHR) prześledziła rolę, jaką personel medyczny odgrywał w czasie przesłuchań więźniów w Guantanamo Bay, Abu Ghraib, Bagramie i innych miejscach zatrzymań.
PHR twierdzi, że lekarze i psycholodzy byli znacznie bardziej zaangażowani w przygotowania, wprowadzenie w życie i prawne usprawiedliwianie tego, co nazywa tajnym programem tortur.
American Medical Association, największe stowarzyszenie lekarzy w USA, prowadzi w tej sprawie dialog z administracją Obamy i innymi agencjami rządowymi. Stoi oczywiście na stanowisku, że udział lekarzy w torturach i przesłuchaniach jest pogwałceniem podstawowych wartości etycznych.
W ostatnim rapocie PHR pt. „Aiding Torture” czytamy: „Lekarze aktywnie monitorowali techniki interrogacyjne stosowane przez CIA w celu określenia ich efektywności. Więźniowie byli traktowani jak obiekty nielegalnych eksperymentów”.
Elżbieta Glinka

REKLAMA

2091169676 views
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

REKLAMA

2091169982 views

REKLAMA

2092966441 views

REKLAMA

2091170265 views

REKLAMA

2091170415 views

REKLAMA

2091170565 views