Były, zbyt kontrowersyjny nawet jak na kablowy Fox News, gospodarz programu „publicystycznego”, Glenn Beck, poświęca ostatnio masę czasu na sprawy związane z Izraelem.
Od czasu, gdy został przyjęty przez izraelski parlament w czasie wizyty, którą złożył w związku z pomysłem zorganizowania potężnej manifestacji proizraelskiej, poczuł się ekspertem w sprawach dotyczących tego kraju.
Wspólnie z gościem swego programu radiowego, Stu Burguire, Beck doszedł do wniosku, że w demonstracji na ulicach Tel Awiwu z udziałem 250 tys. ludzi, uczestniczyli sami komuniści. Hasła o społeczną sprawiedliwość i żądania podwyżek podatków dla najbogatszych Izraelczyków Beck i Burguire uznali za wyraz nienawiści do ludzi, którzy dobrze radzą sobie w życiu.
Beck zastanawiał się, kto finansuje protesty. Sugerował, że organizatorzy demonstracji są opłacani przez „globalną lewicę” i „islamskich ekstremistów”.
Przez 4 tygodnie z rzędu Izraelczycy domagają się od rządu konkretnych decyzji odnośnie zahamowania wzrostu kosztów utrzymania i szkolnictwa.
Agencja prasowa AP informuje, że w demonstracjach biorą udział przedstawiciele różnych grup Izraelczyków, w tym również znaczna część członków organizacji prawicowych.
W ostatni weekend protesty odbyły się w kilkunastu izraelskich miastach.
(HP – eg)