0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaUncategorizedFelieton J. Kassa w obronie Polskiego

Felieton J. Kassa w obronie Polskiego

-

W felietonie „Polish not part of Olympic welcome”, opublikowanym w środę 16 maja w Chicago Tribune, John Kass poruszył kwestię wyboru obcych języków, w których miejski komitet olimpijski w swoich reklamach prasowych używa słowo „witamy”.

W ironicznożartobliwym tonie Kass zwraca uwagę, że do hasła „Witamy w Chicago” wybrano jedenaście języków: hiszpański, francuski, niemiecki, arabski, włoski, suahili, japoński, koreański, rosyjski, chiński i portugalski. Zabrakło języka oryginalnych twórców olimpiad, Greków, i jednej z najliczniejszych grup etnicznych w Chicago, Polaków.

„Mieli 12 języków. Chicagowski komitet zrezygnował w ostatnich reklamach z greckiego, ponieważ  jak wyjaśnia rzecznik komitetu, Patrick Sandusky  nie było zgody co do tego, jak poprawnie powiedzieć po grecku „Witamy w Chicago”. Olimpiada narodziła się w Grecji. Co to za kretyńskie usprawiedliwienie, że nie wiedzieli jak witać po grecku? Wystarczyłoby zatelefonować do mojej mamy albo miejskiego radcy korporacyjnego, Mary Georges”.

„Dzisiejszy spór dotyczy Polaków. Polacy są jedną z największych grup etnicznych w Chicago i okolicach. Komitet olimpijski 2016 nie widział potrzeby włączenia języka polskiego do oficjalnie rekomendowanych powitań…. Nie mieliśmy miejsca dla wszystkich, tłumaczy Sandusky… Mówi się, że w chicagowskiej metropolii mieszka niemal tak samo dużo Polaków jak w Warszawie. A chicagowski ratusz nie ma dla nich miejsca? Biorąc pod uwagę wybrane języki wygląda na to, że znalazło się miejsce prawie dla wszystkich z wyjątkiem Polaków (i oczywiście Greków)… Sandusky tłumaczy, że oficjalne języki powitalne więcej niż czymkolwiek innym, są reprezentatywnym przykładem szerokiej różnorodności języków i kultur ludzi, którzy przybędą do Chicago.”

Tak głupie wymówki można traktować z przymrużeniem oka, jeśli są wynikiem niedopatrzenia. Jednakże w mieście, gdzie język polski słychać na każdej ulicy trzeba się dobrze starać, by nas nie dostrzec. Komuś zależało na dokuczeniu Polonii. I cel ten osiągnął. Natomiast my, zawsze skłonni do obrażania się, a mniej do konkretnych działań, nie mamy dość siły przebicia, by takim sytuacjom zapobiec. Może ów ktoś zrobił nam większą przysługę niż przypuszczamy. Może dzięki temu ockniemy się.

Nie pomógł liczny udział Polonii w 3Majowej paradzie, odznaczenia za kulturalną i społeczną działalność Polaków w Chicago, przyjęcie w Ratuszu ani przybycie na polonijne święto burmistrza Richarda Daley. Zlekceważono nas i nawet jeśli ten błąd zostanie naprawiony, to plama pozostanie. Trudno uwierzyć, że najliczniejsza grupa etniczna, spośród której wywodzi się najwięcej właścicieli domów, a więc i podatników, została niedostrzeżona przypadkiem, skoro pamiętano o krajach reprezentowanych w USA znacznie skromniej niż Polska.

I może to nauczy nas wreszcie, że nie liczą się nasze ludowe popisy ani dobra kuchnia na chicagowskich festynach, lecz amerykańskie obywatelstwo. Przy okazji warto zachęcić wszystkie polonijne organizacje, by obok szkółek tańca poświęcały czas na uświadomienie Polonii korzyści płynących z obywatelstwa kraju zamieszkania. Bez obywatelstwa, potężnej siły w konfrontacji z władzami, nikt nie będzie się z nami liczyć. Możemy mieć pewność, że podobne afronty w przyszłości nas nie ominą dopóki swojej liczebności nie umocnimy polityczną siłą nawet jeśli tym razem polonijne organizacje wpłyną na odwołanie decyzji miejskiego komitetu olimpijskiego.
Elżbieta Glinka

REKLAMA

2091306427 views
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

REKLAMA

2091306726 views

REKLAMA

2093103185 views

REKLAMA

2091307007 views

REKLAMA

2091307153 views

REKLAMA

2091307297 views