Emerytowany generał Brent Scowcroft a zarazem doradca ds. bezpieczeństwa narodowego za prez. Geralda Forda oraz doradca ds. bezpieczeństwa narodowego w administracji prez. Cartera, Zbigniew Brzeziński, pochwalili bezpośredni udział reprezentanta Dept. Stanu w rozmowach między Unią Europejską a Iranem. Równocześnie wezwali administrację Busha do wycofania żądań o zamrożenie programu wzbogacania uranu, jako warunku szerszych negocjacji.
Obaj uważają, że powtarzanie pogróżek o użyciu siły przeciw Iranowi jest kontrproduktywne, gdy umacnia jedynie twardą linię prezydenta Mahmouda Ahmadineżada. Atak militarny na Iran ze strony USA lub Izraela będzie katastrofalny dla amerykańskich interesów w tym regionie.
Brzeziński i Scowcroft od dawna są krytycznie nastawieni wobec bliskowschodniej polityki USA, szczególnie zaś do inwazji na Irak. Ich wspólne wystąpienie w Centrum Bezpieczeństwa i Badań Międzynarodowych (CSIS) po ogłoszeniu przez rząd informacji o udziale podsekretarza stanu Williama Burnsa w rozmowach z wysłannikiem Teheranu zdawało się mieć na celu zademonstrowanie dwupartyjnego poparcia dla szerszego zaangażowania USA w negocjacje.
W połączeniu z raportami o planie Waszyngtonu dotyczącym otwarcia w Teheranie sekcji amerykańskich interesów, jak również z serią ostrzeżeń przewodniczącego szefów połączonych sztabów, adm. Michaela Mullena, przed konsekwencjami ataku na Iran, obecność Burnsa na genewskim spotkaniu interpretowano jako sygnał decyzji o dyplomatycznym rozwiązaniu konfliktu.
Wysłanie Burnsa do Genewy spotkało się z bardzo krytycznym przyjęciem ze strony neokonserwatystów skupionych wokół wiceprezydenta Dicka Cheney.
Neokonserwatywny Weekly Standard określił to posunięcie jako „nieprawdopodobnie bezwstydne”, podczas gdy były ambasador USA w ONZ John Bolton uznał, że jest to dowód „kompletnego upadku intelektualnego administracji”.
Wall Street Journal, który od dawna nawołuje do konfrontacji z Iranem, uznał tę decyzję za „zapowiedź detente”. W poniedziałkowym wydaniu gazety Michael Rubin z American Enterprise Institute (AEI) pisał, że „Bush popełnił dyplomatyczny błąd na poziomie Cartera”. Podczas gdy protesty te same w sobie świadczą, że podjęto decyzję o dyplomatycznym rozwiązaniu sporu, w taki sam sposób jak z Koreą Północną, to wielu analityków nie ma co do tego pewności.
Biały Dom podkreślał, że udział Burnsa w rozmowach był sprawą jednorazową. Sekr. Rice, uchodząca obok sekr. obrony Roberta Gatesa za zwolennika dyplomacji, ustanowiła 2-tygodniowy termin na odpowiedź Teheranu na propozycję „zamrożenia za zamrożenie”, czyli wstrzymanie wzbogacania uranu przez Iran w zamian za rezygnację z nałożenia na ten kraj nowych sankcji. Rice sugerowała, że brak satysfakcjonującej odpowiedzi Teheranu w tym terminie skłoni Waszyngton do wywarcia nacisku na ustanowienie nowych sankcji.
Niektórzy obserwatorzy twierdzą, że sądząc po jej tonie można wnioskować, że sekr. Rice sama poczuła się niepewnie, kiedy mediator irański Saeed Dżalili, nie udzielił bezpośredniej odpowiedzi na propozycję „zamrożenie za zamrożenie”.
Zawiedziony nieco brakiem odpowiedzi Irańczyka Scowcroft sugerował, że ostre słowa pani sekretarz umocnią twardą linię Teheranu. Brzeziński również skrytykował Rice, mówiąc, że wysunięte przez nią ultimatum nie jest pomocne w procesie negocjacyjnym.
Dla Scowcrofta obecność Burnsa w Genewie była „zachęcająca”, a dla Brzezińskiego stanowiła „bardzo dobry, lecz niewystarczający krok w pożądanym kierunku”. Obaj potępili administrację za przypominanie, że nie rezygnuje z żadnej opcji, łącznie z siłową. „To popycha Irańczyków do bardziej nacjonalistycznej, dogmatycznej postawy”, powiedział Brzeziński. Scowcroft uznał, że stanowisko Waszyngtonu oferuje zaledwie „iluzję czystego rozwiązania, podczas gdy w rzeczywistości jest to bardzo skomplikowany problem dyplomatyczny”.
(IPS – eg)
Brzeziński i Scowcroft za negocjacjami z Iranem
-