Nadżaf, Irak (Reuters) – Nie potrzebujemy żadnej pomocy finansowej ze Stanów Zjednoczonych, oświadczył rzecznik irackiego rządu w odpowiedzi na głosy niektórych amerykańskich polityków, którzy narzekają, że Waszyngton wydaje za dużo na rekonstrukcję Iraku.
Od inwazji w marcu 2003 roku amerykańscy podatnicy zapłacili $48 miliardów na stabilizację i odbudowę Iraku, stwierdza kongresowy raport, w którym znalazła się też uwaga, że Bagdad wydaje na ten cel minimalne kwoty mimo stałego wzrostu dochodów z ropy naftowej.
„Znaleźliśmy się w sytuacji, która nie wymaga zabiegów o pomoc od kogokolwiek, nawet od Stanów Zjednoczonych. Sądzę, że mamy wystarczająco dużo pieniędzy. Ne potrzebujemy funduszy z zagranicy teraz ani w przyszłości”, powiedział Ali al-Dabbagh. Dodał, że Irak chętnie przyjmie pomoc w zakresie szkoleń i ekspertyzy technicznej i prawnej.
Irak posiada trzecie co do wielkości rezerwy ropy naftowej na świecie. Odniósł duże korzyści finansowe z powodu wzrostu cen tego surowca, lecz przemoc i przestarzała biurokracja powstrzymują go przed efektywnymi inwestycjami w infrastrukturę.
„Ktoś, kto siedzi w Waszyngtonie i krytykuje, nie rozumie naszej sytuacji”, mówi al-Dabbagh.
Pięć lat po obaleniu Saddama Husajna większość Irakijczyków ciągle nie ma stałego dopływu prądu ani dostępu do czystej wody. Dabbagh wierzy, że w tym roku iracki rząd będzie w stanie wydać na infrastrukturę 75% $48-miliardowego budżetu. Poza tym, w ub. miesiącu parlament zatwierdził dodatkowo $21 mld na podstawowe usługi i rekonstrukcję.
Wcześniej tego miesiąca przedstawiciele władz USA prywatnie wyrażali niepokój z powodu rosnącej niezależności premiera Iraku, Nuriego al-Maliki.
W środę Los Angeles Times informowała, że al-Maliki nadal wysuwa się poza kontrolę USA. Raport przytacza wypowiedź amerykańskiego dyplomaty, który przyznając, że rosnąca pewność siebie al-Malikiego nie powinna być zaskoczeniem wyraża równocześnie niepokój, że ta pewność wynika z wpływów Iranu, głównego partnera handlowego Bagdadu.
Tymczasem wiceprezydent Iraku Tarek al-Hashemi oświadczył w ostatni poniedziałek, że rząd nie potrzebuje porozumienia z USA w sprawie statusu amerykańskich wojsk stacjonujących w Iraku, jeśli ma się to odbyć kosztem irackiej suwerenności.
Al-Maliki domaga się, by porozumienie zawierało klauzulę o całkowitym wycofaniu sił amerykańskich z Iraku około 2011 roku. Strona amerykańska nie godzi się na umieszczanie w porozumieniu żadnej konkretnej daty. (eg)