W Detroit we wtorek (czasu lokalnego) odbyło się nabożeństwo żałobne w intencji najdłużej zasiadającego na Kapitolu kongresmana, Demokraty polskiego pochodzenia Johna Dingella. Wśród żegnających go polityków znalazł się były wiceprezydent USA John Biden.
Hołd oddali też Demokracie z wysokości ponad 9 tys. metrów koledzy, a wśród nich członkini Izby Reprezentantów Nancy Pelosi. Ich dwa wojskowe samoloty transportowe nie mogły wylądować w Detroit z powodu pogody i musiały zawrócić do Waszyngtonu.
„John poruszał się z godnością. John mówił z godnością. Godność przebijała ze sposobu, w jaki John się nie poddawał. Co więcej, tak traktował wszystkich” – zapewniał Biden podczas nabożeństwa w Church of the Divine Child.
Dingell (Dzieglewicz) zmarł 7 lutego w wielu 92 lat z powodu powikłań związanych z rakiem prostaty. Służył w Kongresie najdłużej w historii Stanów Zjednoczonych (1955-2015). Przez ponad 59 lat reprezentował Westside w Detroit w stanie Michigan.
„Jego służba jako kongresmana głęboko zakorzenionego w społeczności polsko-amerykańskiej od prawie sześciu dekad odzwierciedlała jej obecność i wpływy na scenie politycznej USA. Jego wieloletnia służba w Izbie Reprezentantów symbolizowała siłę Polonii i jej potencjał polityczny” – oceniła w oświadczeniu przesłanym w środę PAP Federacja Polskich Amerykanów (FPA), ponadpartyjna organizacją non profit założona w 1995 roku w celu reprezentowania interesów Polonii.
FPA przedstawia Dingella jako „jednoosobowe mocarstwo i wpływowego członka w Izbie Reprezentantów (i poza nią), który dołączył do panteonu (…) politycznych mistrzów tradycyjnych demokratycznych wartości na amerykańskiej scenie (politycznej)”. W Kongresie zasiadał przez 59 lat za rządów 11 prezydentów USA.
„Jego biografia stanowi w najszerszym kontekście encyklopedię współczesnej amerykańskiej epoki politycznej. Jego rola w Kongresie była tak różnorodna, że niewielu ludzi zdaje sobie sprawę, w jakich zdarzeniach brał udział i w jakim stopniu wpłynął na naprawdę doniosłe wydarzenia po zakończeniu zimnej wojny.
Jednym z przykładów jest wyczerpująca walka polityczna w połowie lat 90. wiodąca do rozszerzenia NATO o Polskę. (…) Kongresman Dingell wystąpił (w tej sprawie) z osobistym apelem do (ówczesnego prezydenta USA) Billa Clintona w imieniu Polski” – przypomina FPA.
Jak dodaje, Dingell nigdy nie przestał być kuluarowym obrońcą polskich spraw w społeczeństwie amerykańskim. Jako Amerykanin rozumiał geostrategiczne implikacje integracji Europy Środkowo-Wschodniej (z Polską jako jej epicentrum) z nowoczesną Europą.
Dingell, weteran II wojny światowej, rozpoczął karierę w Kongresie, zastępując po 22-letniej służbie ojca, Johna Dingella seniora. Był wieloletnim członkiem, a także wpływowym przewodniczącym komisji energii i handlu w Izbie Reprezentantów. Kiedy 24 lutego 2014 roku ogłosił, że nie będzie ubiegał się o reelekcję, jego miejsce zajęła jego żona Debbie, pokonując w wyborach republikańskiego rywala.
Dingell był ostatnim członkiem Kongresu, który zasiadał w latach 50. jeszcze za kadencji Dwighta D. Eisenhowera. W 2014 roku ówczesny prezydent Barack Obama przyznał mu Prezydencki Medal Wolności, najwyższe amerykańskie odznaczenie cywilne nadawane przez amerykańskich przywódców. Zostanie pochowany na Cmentarzu Narodowym w Arlington pod Waszyngtonem.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
Na zdjęciu głównym: John D Dingell
fot.Jeff Kowalsky/EPA/REX/Shutterstock
