0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaAmerykaJest wniosek o przekazanie do USA procesu ws. "przemytu" kokainy

Jest wniosek o przekazanie do USA procesu ws. „przemytu” kokainy

-

Warszawski sąd wystąpił do ministra sprawiedliwości o przekazanie do USA procesu pięciu cudzoziemców oskarżonych w związku z kontrolowanym przez służby specjalne USA i Polski transportem tony kokainy z Ameryki Płd. do Polski w 2009 r. Obrońcy i oskarżeni są temu przeciwni.

O takim wniosku dowiedziała się PAP nieoficjalnie w źródłach sądowych – co potwierdził zespół prasowy Sądu Okręgowego w Warszawie. Minister może przekazać daną sprawę innemu państwu, gdy wymaga tego „dobro wymiaru sprawiedliwości”. Władze USA musiałyby jednak tego chcieć; stanowisko oskarżonych nie jest wiążące.

REKLAMA

„Nie chcąc narazić się na postępowanie dyscyplinarne, uchylam się od komentarza” – powiedział PAP jeden z obrońców, mec. Krzysztof Stępiński.

O sprawie opinia publiczna dowiedziała się, gdy w lutym 2009 r. w Warszawie zatrzymano sześciu obcokrajowców, którzy przyjechali do Polski, by organizować dalszą dystrybucję kokainy. Jej transport z Kolumbii o wartości ok. 100 mln zł był wspólną operacją specjalną amerykańskiej Agencji do Walki z Narkotykami (DEA), kolumbijskiej policji i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego – największą w historii polskich służb.

Operację określano jako ogromny sukces ABW. Jak podawały media, nakładem dużych kosztów ABW przygotowała wielką operację, aby uwiarygodnić sytuację. Ok. miliona zł miało kosztować wysłanie na cztery lata oficera ABW do Ameryki Płd., który miał przyjąć rolę konsula podatnego na korupcję. Przestępcy mieli uwierzyć, że ten polski urzędnik zgodził się na udział w przewozie kokainy do Polski. Handlarzom wmówiono też, że za wszystkim stoi wpływowy „generał SB”. Kokainę trzymano w magazynie strzeżonym przez ABW. Mężczyźni zostali ujęci po tym, gdy wzięli z niego próbki towaru. Według mediów narkotyki zniszczono za zgodą stołecznego sądu.

Prokuratura Apelacyjna w Warszawie zarzuciła zatrzymanym „próbę wprowadzenia kokainy do obrotu w Polsce”. Tę kwalifikację prawną kwestionuje obrona, która podkreśla, że oskarżeni nie zdążyli wejść w posiadanie kokainy przed zatrzymaniem. Ponadto adwokaci podważają legalność operacji; twierdzą, że polskie prawo nie zezwala służbom na przepuszczenie przez granicę kontrolowanego transportu narkotyków. Podnoszą też, iż nie wiadomo, czy było odpowiednie porozumienie służb Polski i USA. Prokuratura uważa, że ta „przesyłka niejawnie dozorowana” była legalna, bo wystarczająca była zgoda na nią szefa ABW.

Na wniosek obrony proces przeniesiono z sądu rejonowego do okręgowego. Sąd apelacyjny uzasadniał to m.in. tym, że wymaga analizy, „czy służby specjalne nie przekroczyły granic dozwolonej prawem prowokacji”.

Proces ruszył w listopadzie 2011 r. Teraz miał on zacząć się od nowa z powodu choroby sędzi, która go prowadziła. Nowa sędzia Dorota Radlińska zdecydowała się jednak wystąpić o przekazanie sprawy do USA, gdzie osoby sądzone w Polsce także są ścigane.

Podczas wrześniowego posiedzenia sądu sędzia uzasadniała to m.in. koniecznością zapewnienia oskarżonym zasady bezpośredniości czynności procesowych – bo USA odmówiły zgody na przyjazd do Polski szefa operacji oficera DEA Gary’ego Gallowaya i obywatela Kolumbii o pseudonimie „Mono”, przypuszczalnie objętego w USA programem ochrony świadków, który miał pójść na współpracę z amerykańskimi służbami i współuczestniczyć w operacji.

Wcześniej obrona złożyła poprzedniemu składowi sądu wniosek o przesłuchanie tych osób w USA w drodze pomocy prawnej np. w drodze telekonferencji (poprzedni sąd tego wniosku nie rozpoznał). Po słowach sędzi Radlińskiej obrona cofnęła wniosek o takie przesłuchanie, argumentując, iż „obrona ma obowiązek działania na korzyść oskarżonych”. „Odpada zatem argument o zapewnieniu oskarżonym prawa do bezpośredniości” – dodała mec. Anna Mika-Kopeć.

Obrońcy argumentowali, że przekazanie sprawy sądowi w USA pogorszy sytuację procesową oskarżonych, co naruszyłoby gwarantowane w Polsce prawa obywatelskie i rodziłoby roszczenia odszkodowawcze wobec państwa. W Polsce grozi im do 10 lat więzienia; w USA za przemyt narkotyków – dożywocie bez prawa do bezterminowego zwolnienia z więzienia. Według obrony niezrozumiałe jest, by oddawać sprawę do USA po ponad 5,5 latach aresztu podejrzanych (w całej sprawie stwierdzono już przewlekłość postępowania SO).

Gdy we wrześniu obrońcy chcieli w sądzie ustnie dodatkowo uzasadniać pisemne stanowiska w sprawie, sędzia Radlińska, która była temu przeciwna, powiedziała obrońcom, że „przedłuża to postępowanie, a wasi klienci przebywają od 5,5 roku w areszcie”. Mec. Stępiński zarzucił wtedy sędzi „przekroczenie granic cynizmu”. Sędzia replikowała, że nie udzieliła mu głosu.

W połowie września do 17 listopada Sąd Apelacyjny w Warszawie przedłużył areszty pięciu oskarżonym.

Strona polska zgodziła się już na ekstradycję zatrzymanych do USA – po tym, jak odbędą ewentualne wyroki skazujące w naszym kraju.

Kilka tygodni temu na wolność wyszedł szósty z zatrzymanych w 2009 r. – obywatel Kolumbii Enrique Hernan N. W lipcu 2011 r. poddał się on karze 5 lat więzienia i 100 tys. zł grzywny. „USA odstąpiły od jego ekstradycji; nie poinformowano nas, z jakiego powodu” – ogłosiła we wrześniu sędzia Radlińska. Dodała, że można się domyślać, iż wobec osądzenia N. w Polsce nie może być on sądzony za ten sam czyn w USA. Ekstradycja wobec pięciu pozostałych jest aktualna – dodała Radlińska. „Jeśli panowie byliby skazani w tym procesie, za ten czyn w USA sądzeni być nie możecie” – oświadczyła podsądnym.

Z akt sprawy wynika, że USA uznawały N. za organizatora przerzutów narkotyków. On sam twierdził, że był jedynie kierowcą zatrzymanego cudzoziemca. W 2009 r. „odstąpił on od udziału w sprawie”, bo zapewne zorientował się w sytuacji; zatrzymano go, gdy jechał w stronę granicy.(PAP)

fot.sammisreachers/pixabay.com

 

Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.

 

REKLAMA

2091299798 views

REKLAMA

2091300097 views

REKLAMA

2093096556 views

REKLAMA

2091300378 views

REKLAMA

2091300524 views

REKLAMA

2091300668 views