Amerykańscy farmerzy są pierwszymi ofiarami wojny handlowej, jaką Waszyngton prowadzi z Pekinem. Cła wprowadzone wzajemnie przez strony konfliktu grożą amerykańskim farmerom utratą podstawowego rynku zbytu, jakim dla nich są Chiny.
Prezydent Donald Trump w ubiegły piątek podwyższył do 25 proc. taryfy na chińskie dobra eksportowe o wartości ponad 200 mld dolarów i zapowiedział – dodatkowo – objęcie karnymi cłami kolejnych chińskich produktów eksportowanych do USA o wartości ponad 300 mld dol. W praktyce oznacza to nałożenie taryf na cały chiński eksport do Stanów Zjednoczonych.
Władze w Pekinie w poniedziałek zapowiedziały objęcie wyższymi cłami – 10 proc., 20 proc. i 25 proc. – amerykańskich dóbr eksportowanych do Chin, o wartości 60 mld dol. Obecnie obowiązują na nie cła w wysokości 5 proc. i 10 proc.
Wśród produktów amerykańskiego eksportu, które od 1 czerwca zostaną objęte najwyższymi 25-procentowymi taryfami, znajdą się produkty rolne, jak soja, przyprawy, mrożonki warzyw i owoców czy wieprzowina.
Odwetowe chińskie cła – wskazują amerykańscy komentatorzy – ugodzą tam, gdzie dla republikańskiej administracji USA mogą się okazać politycznie najbardziej bolesne – w farmerskie stany amerykańskiego Południa i Środkowego Zachodu, gdzie Trump wygrał wybory prezydenckie w roku 2016 i nadal ma duże poparcie.
Może ono jednak ulec poważnemu osłabieniu w miarę pogarszania się sytuacji farmerów. Jak wynika z opublikowanych w piątek szacunkowych danych resortu rolnictwa, eskalacja napięcia w stosunkach handlowych USA-Chiny spowoduje w maju nagromadzenie się większych, niż przewidywano wcześniej zapasów soi, kukurydzy i zboża. Zapasy kukurydzy będą np. wynosiły pod koniec maja około 65 tys. ton.
„Odwetowe chińskie taryfy celne nie mogły się pojawić w gorszym momencie dla farmerów i hodowców bydła. Mają oni obecnie do czynienia ze spadkiem cen produktów rolnych i hodowli, skutkami klęsk żywiołowych i chroniczną nadprodukcją” – powiedział cytowany przez „Wall Street Journal” prezes Krajowego Związku Farmerów Roger Johnson.
Wraz z gromadzeniem się zapasów spadają ceny produktów i wyczerpuje się cierpliwość do tej pory bardzo lojalnych wobec Trumpa farmerów i ich przedstawicieli w Kongresie, w tym również Republikanów.
Przewodniczący wpływowej senackiej komisji finansów, Republikanin Charles Grassley, nieugięty zwolennik wolnego rynku, zapowiedział napisanie listu do Trumpa, by uświadomić prezydentowi, w jakiej sytuacji znajdują się farmerzy.
„Nie jestem pewien, czy gdy z nim (prezydentem) rozmawia twarzą w twarz, to wszystko do niego dochodzi” – powiedział Grassley, senator z farmerskiego stanu Iowa, gdzie – co jest bardzo ważne – od prawyborów rozpoczyna się batalia o Biały Dom.
“Farmerzy szczególnie w Iowa liczą na obce rynki, by sprzedać swoje produkty. Chiny są najważniejszym rynkiem dla wieprzowiny i soi z Iowa” – dodał Grassley.
Administracja Trumpa, aby nie dopuścić do dezercji farmerów z obozu Republikanów w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, początkowo zamierzała zakupić nadwyżki produktów rolnych z zamiarem przekazania ich w formie daru ubogim państwom.
Biały Dom zrezygnował jednak z takich planów, pod wpływem argumentów, że trudno zagwarantować dostarczenie pomocy ludziom naprawdę jej potrzebującym. Dodatkowo – jak wskazywali krytycy tego pomysłu – bezpłatne dostawy amerykańskich produktów rolnych zahamowałyby rozwój rodzimej produkcji rolnej w tych państwach.
W rezultacie administracja Trumpa zamierza w tym roku przeznaczyć na pomoc dla farmerów 15 mld dol. Szczegóły planu takiej pomocy są nadal opracowywane. W ubiegłym roku rząd federalny przeznaczył na pomoc dla farmerów, którzy ucierpieli w wyniku konfliktu handlowego USA i Chin, 12 mld dol.
Trump obiecał we wtorek na Twitterze, że „wspaniali patriotyczni farmerzy będą wśród tych, którzy najwięcej skorzystają na jego polityce handlowej”. Farmerzy zyskają – dał do zrozumienia prezydent – ponieważ albo Chiny będą kupować więcej ich produktów, jeśli dojdzie do porozumienia, albo rząd zakupi ich produkty z funduszy pochodzących z wyższych taryf celnych, nałożonych na chiński eksport do USA.
Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)
fot.Pixabay.com
Najgorsze moze dopiero nastapic jak Chinczycy zaczna wyprzedawac Amerykanskie dlugi a maja tego ponad 150 trylionow zielonych Bedziemy wtedy mieli wenezuele
No tak ale przy tej „zagrywce” politycznej najbardziej odczuja przedewszystkim zwykli konsumenci bo starczy spojrzec chocby na Wamart czy Target przeciez tam wiekszosc towarow jest wlasnie z Chin i przykladowo jeans-y ktore kupie teraz za 15$ to po wprowadzeniu tych cel cena bedzie wyzsza o 30% lub wiecej oczywiscie elektronika rowniez bedzie drozsza nawet drozsza niz w Europie itd . Itp.