Kolosalne straty nie pozostawiają władzom US Post Office wyboru: amerykańska poczta zamierza zamknąć blisko 3700 placówek. Na pierwszy ogień pójdą te, które przynoszą najmniejsze zyski; niewielkie urzędy często mieszczące się na przedmieściach.
Listę placówek, którym grozi zamknięcie przygotowano w oparciu o szczegółowe analizy dotyczące liczby obsługiwanych klientów oraz wysyłanych przez nich przesyłek. Do zamknięcia zakwalifikowanych zostanie więc wiele niewielkich placówek, głównie na przedmieściach dużych metropolii, gdzie mieszczą się potężne urzędy pocztowe, do których klienci mogą w razie potrzeby dojechać w stosunkowo krótkim czasie.
Zobacz: Zapaść finansowa amerykańskiej poczty
W sumie do zamknięcia wytypowano 3653 placówki. Zdecydowaną większość z nich (3061) stanowią urzędy, których roczny dochód jest niższy niż 27 500 dol.
Szef US Post Office, Patrick Donohoe przyznaje, że kierowana przez niego instytucja przegrywa konkurencję z firmami kurierskimi. Do wielomiliardowych strat poczty przyczynił się także internet, emaile i sms-y, które zastąpiły tradycyjne listy i pocztówki.
Donahue podkreśla, że obecnie 35 proc. wpływów amerykańskiej poczty pochodzi nie z tradycyjnych urzędów, ale z usług świadczonych w innych placówkach, jak drogerie czy samoobsługowe kioski, w których klienci mogą nabyć znaczki czy nadać przesyłkę. „Zmiana preferencji naszych klientów jest dla nas jasnym sygnałem, że nie potrzebują oni tradycyjnej poczty, aby korzystać z pocztowych usług” – mówi Donohoe.
Zobacz: Amerykańska poczta zamyka 2 tysiące urzędów
Starty amerykańskiej poczty wyniosły w 2010 roku rekordowe 8,5 miliarda dolarów. US Post Office zwolniło już 110 tys. pracowników. Zamierza także zrezygnować z doręczania przesyłek w soboty.
mp